Polscy lotnicy na Półwyspie Arabskim

Utworzono: 15 grudzień 2013
Norbert Janusz

Polscy lotnicy na Półwyspie Arabskim

Przed wojną Półwysep Arabski leżał z dala od strefy polskich ?zainteresowań. Te koncentrowały się wokół krajów takich jak Turcja, Iran ?czy Afganistan, sąsiadujących z ZSRR, a z którymi wiązano nadzieje ?dotyczące współpracy wojskowo-wywiadowczej. Nie bez znaczenia były tu ?też wpływy Wielkiej Brytanii, traktowanej jako potencjalnie ważny ?sojusznik RP. Szlaki komunikacyjne także omijały ten region, stąd polska ?obecność w regionie była niezwykle ograniczona. Na tym tle ważnym ?wydarzeniem była sprzedaż trzech samolotów RWD-13 do Jemenu, niestety ?wybuch wojny sprawił, że oblatano tylko jeden z nich, dokonał tego ?Bogusław Pilniak. Los pozostałych dwóch maszyn jest nieznany.


II. Wojna Światowa?

Sytuacja diametralnie zmieniła się po wybuchu wojny i utworzeniu ?polskiego lotnictwa w Wielkiej Brytanii. Choć w czasie wojny żadna ?polska jednostka lotnicza nie stacjonowała na Półwyspie Arabskim, to ?liczni Polacy odwiedzili ten rejon świata. Jako jedni z pierwszych ?dotarli tam polscy lotnicy z Oddziału Transportowego Takoradi. Grupa ta ?została utworzona z lotników nie spełniających kryteriów zdrowotnych, ?czyli z reguły zbyt starych do latania bojowego. Ich doświadczenie ?wykorzystano do transportu samolotów do baz lotniczych w Sudanie, ?Egipcie, a nawet Indiach. Maszyny dostarczane były do zachodniego ?wybrzeża Afryki drogą morską po czym zmontowane musiały być oblatane a ?następnie dostarczone drogą powietrzną do wybranego punktu docelowego. ?Wbrew pozorom, praca ta była bardzo ciężka i ryzykowna, w bardzo ?trudnych i prymitywnych warunkach bytowych i nie jeden lotnik przypłacił ?ją życiem. Polskim lotnikom przewodził generał Ludomił Rayski, bohater ?lotnictwa tureckiego, który w czasie I wojny światowej walczył na ?froncie palestyńskim. Rayski osobiście transportował samoloty, lądując w ?takich miejscach jak Aden, Bahrajn, Masira i Szardża.?Prawdziwie transkontynentalne przeloty wykonywali z kolei lotnicy 45 ?Grupy Transportowej z Montrealu. Odbierali oni w Kanadzie fabrycznie ?nowe samoloty amerykańskie i dostarczali lotem do tak odległych rejonów ?jak Indie. Taki przelot zwykle zajmował około tygodnia, po czym załoga ?na pokładzie samolotów pasażerskich wracała do Kanady, by ?przetransportować kolejny samolot. W zależności od wyznaczonej trasy ?zdarzało się, że lotnicy trafiali na Półwysep Arabski. Na przykład autor ?wyśmienitych opowiadań lotniczych "Ku najjaśniejszej z gwiazd", kapitan ?Bolesław Pomian-Piątkowski, w drodze powrotnej z Indii na pokładzie ?łodzi latającej Short Sunderland linii BOAC na krótko zatrzymał się w ?Szardży. Kolejną grupę polskich lotników stanowili przydzieleni do dywizjonów transportowych RAF. Wielu lotników po ukończeniu kolejki lotów bojowych zgłaszało się do lotnictwa transportowego, co pozwalało im na zdobycie ?praktyki przydatnej w powojennej pracy np. w liniach lotniczych. Polskie ?dowództwo wspierało te działania, zdając sobie sprawę, że powojenna ?Polska będzie potrzebować dużej ilości wyszkolonych fachowców różnych ?dziedzin. W tym charakterze latał m.in. kapitan Roman Chmiel, który ?trafił m.in na wyspę Masira (obecnie Sułtanat Omanu).?


Po II Wojnie Światowej

Rozwój sytuacji politycznej, oddanie Polski w strefę wpływów ZSRR ?sprawiło jednak, że cały ten potencjał pozostał niewykorzystany. ?Lotnicy, którzy z powodów rodzinnych zdecydowali się na powrót do kraju, ?przesyłali swoim kolegom zakamuflowane wiadomości odradzające taką ?decyzję. Polska ludowa nie była zupełnie zainteresowana tymi ?niebezpiecznymi ideologiczne fachowcami. W efekcie, na blisko 15 tysięcy ?polskich lotników, aż 11 tysięcy zdecydowało się na pozostanie na ?emigracji.
Część z nich trafiła do różnych linii lotniczych, przeważnie ?małych firm czarterowych, wożących szwarc, mydło i powidło po różnych ?zakątkach brytyjskiego imperium. Okresowo, brali oni udział w lotach ?czarterowych z pielgrzymami do Mekki. W takim charakterze w Dżeddy ?lądował tak zasłużony lotnik jak Czesław Tarkowski z linii Indamer ?Airways. Jego kolega, Jan Maliński latający czasowo w Persian Air ?Services latał z kolei na regularnych połączeniach do Kuwejtu.?Grupa około pięciuset lotników zgłosiła się do RAF.


Wielu z nich wykonując zadania wykonywało przeloty nad półwyspem Arabskim, niektórzy z nich służyli w tamtejszych bazach, np. kapitanowie RAF Lech Mintowt-Czyż i Bronisław Szota, którzy latali w 78 Dywizjonie RAF w ?Adenie. Po zakończeniu służby w RAF, Mintowt-Czyż wraz z Marianem ?Jankiewiczem, również emerytowanym pilotem RAF, latał na kontrakcie w ?lotnictwie Abu Zabi. Była to popularna forma zarobkowania wśród ?emerytowanych brytyjskich lotników, pozwalająca na wyraźne poprawienie ?stanu finansów. Jankiewicz latał następnie z lotnictwie Zjednoczonych ?Emiratów Arabskich, odchodząc na emeryturę w grudniu 1987 roku jako ?ostatni polski lotnik czynnie służący w lotnictwie wojskowym.

Lotnicy pochodzenia polskiego w Omanie w latach 70 -tych

Z kolei jednym z ostatnich polskich lotników latających bojowo był major RAF Aleksander Tarwid zwany "Jock", który w 1974 roku dowodził oddziałem ?śmigłowców Wessex przydzielonych do współpracy z wojskami Omanu ?walczącymi z komunistyczną rebelią.
Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte to był już jednak schyłek ?lotniczej aktywności weteranów drugiej wojny światowej. W tym okresie do ?głosu doszło następne pokolenie lotników, urodzonych już na emigracji. ?Spośród nich do Omanu trafili Stefan Karwowski, syn Włodzimierza ?Karwowskiego oraz Michael James Drybanski, syn majora Zygmunta ?Drybańskiego. Niestety, kapitan Michael Drybanski zginął 9 lipca 1973 ?zestrzelony na północny zachód od Janin. Był pierwszym lotnikiem RAF, ?który zginął podczas interwencji w Omanie. Stefan Karwowski miał więcej ?szczęścia. W latach 1966-69 latał na odrzutowcach Hawker Hunter z 208 ?Dywizjonu RAF w Bahrajnie. W 1972 roku odszedł do rezerwy, ale już w ?1975 roku rozpoczął służbę w lotnictwie Sułtanatu Omanu, walcząc w ?wojnie Dhofar przeciwko komunistycznej rebelii. Za wyjątkowe zasługi ?został odznaczony Złotym Krzyżem Sułtana, najwyższym odznaczeniem ?wojskowym Omanu. Karwowski, który stał się żywą legendą, po zakończeniu ?służby brał udział w licznych pokazach lotniczych, dając pokazy ?akrobacji, głównie na starych myśliwcach z okresu drugiej wojny ?światowej. Niestety, podczas odwiedzin u rodziny na Nowej Zelandii, 25 ?kwietnia 1985 roku rozbił się w okolicy Wanaki na samolocie Pitts ?Special i dwa dni później zmarł w szpitalu w Christchurch.

Franciszek Grabowski